Nazywam się, jak sugeruje nazwa domeny…Karolina Nikiel. 🙂
Cieszę się, że jesteś na mojej stronie, nie ważne czy trafiłaś/eś tutaj przez przypadek czy było to zamierzone. 😀
Nie jestem mistrzem słowa, lepiej wychodzi mi wykonywanie ćwiczeń oraz dzielenie się swoją pasją, ale chyba wypadałoby napisać parę zdań o sobie…
Przez ostatnie dwie dekady żyłam w dwóch światach. W jednym pracowałam jako księgowa…tak tak, siedziałam za biurkiem kilkadziesiąt godzin w tygodniu. W drugim z pasją prowadziłam swoją działalność – spotykałam się z ludźmi, a oni mi za to płacili. 😛
Ostatni rok był przełomowy, gdyż postanowiłam rzucić pracę biurową i całkowicie poświęcić się temu co wychodzi mi najlepiej. Jestem trenerką personalną, terapeutką techniki BOWENA, prowadzę szkolenia Pilates. Kilka godzin w tygodniu wpadam na salę fitness, a o tym co tam robię możesz poczytać tutaj.
Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy to po maturze zaczęłam uczęszczać na zajęcia fitness, którymi na tyle się zafascynowałam, iż w 2008 roku zostałam instruktorką. 😀
Chciałoby się rzec, że ruch jest w moim życiu od zawsze, ale to takie…mało oryginalne. 😀
Niemniej, stawiając w relacjach z ludźmi na autentyczność i uczciwość to właśnie tak było i jest…ruszam się od zawsze. W kartach zdrowia wypełnianych przed wyjazdem na kolonie, wychowawca, zawsze opisywał mnie jako energiczne i bardzo ruchliwe dziecko, może dlatego, iż wtedy nie stosowano określenia ADHD. 😀
Ale wracając do tematu, po jednym szkoleniu nabrałam apetytu na kolejne i tak się posypało. Odkryłam bowiem wewnątrz siebie nienasycone zwierzę czerpiące energię z wszelkich warsztatów, konwencji i kursów. To stworzenie dalej we mnie siedzi, ale stało się dużo bardziej wybredne. 😀
W tym samym czasie skończyłam studia na Uniwersytecie Ekonomicznym, kierunek nijak związany z aktywnością fizyczną, chociaż z ruchem jako takim tak… handel zagraniczny. 😛Potem doszła rachunkowość podyplomowo, jednocześnie ze studium na kierunku instruktor fitness.
Na samym końcu trafiłam w objęcia fizjoterapii GWSH Katowice. Z czasu tam spędzonego najlepiej pamiętam laboratorium chemiczne, gdzie przez 3 minuty musiałam trzymać wodę w otworze gębowym w celu zbadania już sama nie pamiętam czego, ale pojęłam wtedy prawdziwe znaczenie powiedzenia “nabrać wody w usta”.
Na tym się jednak nie skończyło.
Po wielu latach permanentnej bieganiny, trochę zmęczona i znużona aktywną ale jednak rutyną, poszukując czegoś co da ulgę mojemu przebodźcowanemu ciału i głowie, znalazłam ją… Terapię Bowena. Było to tak odległe od tego co zazwyczaj robiłam, a jednocześnie tak bliskie temu co czułam, że weszłam w to całkowicie!
Skąd ta rozbieżność? Rachunkowość kontra fitness, ekonomia kontra fizjoterapia. Ano stąd, że wszechstronnie ze mnie uzdolniona i często jednak niezdecydowana osoba, która interesuje się i próbuje wszystkiego.
Nic co ludzkie nie jest mi obce, uwielbiam jeść, spać, czytać książki, grać w bubble witch, spożywać procenty, słuchać głośno muzyki, zwiedzać, prowadzić pojazdy mechaniczne, pełzać po drzewach, ćwiczyć, śpiewać…czy o jedzeniu i spaniu już wspominałam?
Choruję na…rozwój, a pracoholizm to moje drugie imię. Chociaż z tym drugim walczę!
Dlaczego robię to co robię? To znaczy umawiam się z ludźmi za pieniądze?
Bo jestem w tym całkiem dobra 😀
Przynajmniej tak mówią ludzie… bo przecież przez skromność nie przyznam im racji.
Pracując tyle lat za biurkiem dobrze znam potrzeby człowieka XXI wieku.
Bóle pleców, zablokowane biodra, opadające pośladki i to coś w głowie…co mówi “nie chce mi się, nie mam czasu, nie wiem jak (…)”. I tutaj pojawiam się ja. Wiem jak, gdzie, po co.
Do treningu podchodzę bardzo indywidualnie, dostosowując go do Ciebie, Twojego temperamentu, stanu zdrowia, stylu życia, celów i humoru który masz dzisiaj. Zdarzają się też tacy, którzy przychodzą głównie porozmawiać, a to oznacza, że chyba da się mnie lubić 😀
Moim celem podczas pracy z Tobą jest stworzenie Ci swobodnej przestrzeni do bycia ze sobą, do tego byś poczuł/a się dobrze we własnym ciele, zaobserwował/a swoje potrzeby i nauczył/a, jak sobie pomóc.
Hasła typu wyjdź ze swojej strefy komfortu, no pain no gain, dobry trening to taki po którym wychodzę na czworakach…wszystko dla ludzi, ale nic wbrew sobie.
Wyznaję zasadę, zrób sobie dobrze, poczuj się dobrze…tutaj kłania się samoświadomość i poczucie bezpieczeństwa, czyli kolejne wartości którymi kieruję się w życiu (jeśli umknęło, poprzednie to: autentyczność, uczciwość, rozwój).
Lubisz delikatne podejście do tematu, nie ma sprawy. Pracujemy wolno, z ciężarem ciała, z małymi przyborami typu piłka, kij, taśmy, sprzęty AGD…mogą też być ‘sprężynki” czyli sprzęt stworzony przez Josepha Pilatesa.
Lubisz mocne treningi, podczas których chcesz krzyczeć z radości, bo czujesz, że żyjesz! Też nie ma problemu, możemy szybko, konkretnie i na temat…interwały to moje ulubione narzędzie wyzwalania endorfin.
Jestem fanką treningu funkcjonalnego, a więc takiego, podczas którego angażujesz całe ciało, przygotowując go to stawiania czoła życiu codziennemu. Pompka bez brudzenia kolan w celu sprawdzenia czy to olej czy woda pod samochodem, tutaj się z nią zaprzyjaźnisz 🙂
Wykorzystując ciężar swojego ciała uczysz się jaki potencjał w Tobie drzemie oraz, że trening można zrobić absolutnie wszędzie…patrz sytuacja z olejem pod autem.
Nooo i intuicja…tak, chyba tak to można nazwać, chociaż nie wiem czy takie pojęcie istnieje. Ruch intuicyjny, a więc taki, gdzie uczysz się słuchać swojego ciała, co więcej, pozwalasz mu się prowadzić, dzięki czemu odpowiadasz na jego – Twoje potrzeby, wiesz jak i co zrobić by poczuć się wygodniej, swobodniej, lżej. Ten dialog może oczywiście przebiegać w obu kierunkach t.j. ciało – umysł, umysł – ciało. Jest jeszcze jeden element, ale o tym na końcu 😀
Jestem kobietą, partnerką, córką, siostrą, przyjaciółką, kursantką, psią mamą, nauczycielką, terapeutką, byłam księgową i wreszcie trenerką!
Nie ukrywam, lubię dużo gadać. Może nie uwierzysz, pojawiały się jednostki na zajęciach tylko po to by posłuchać jak opowiadam, o ćwiczeniach, o ruchu, o emocjach i…czekoladzie z winem. Potrafię również słuchać, nie tylko uszami. Można to nazwać intuicją, wrażliwością, instynktem, dobrym węchem…nie ważne. Ważne, że możesz czuć się bezpiecznie, bo można na mnie polegać, jestem uczciwa, słowna, no i potrafię trzymać wodę w ustach.
Dystans i poczucie humoru to mój sposób na radzenie sobie z rzeczywistością. Nie mówię, że idealny, ale pozwolę sobie tutaj przytoczyć tytuł polskiego filmu “Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Luz, swoboda, przestrzeń, życie bez bólu w głowie i w ciele. Pomogę Ci go znaleźć. Śmiech, to najlepsze ćwiczenie na mięśnie brzucha, wiedziałaś/eś o tym? Teraz chcę byś to poczuł/a.
Mam wyobraźnię, której nie powstydziłby się J.R.R. Tolkien dzięki czemu lepiej poczujesz jak pracuje Twoje ciało. Czasami słyszę głosy…by spisać moje błyskotliwe opisy ćwiczeń 🙂 Poza tym jak już wspominałam, kreatywne wykorzystanie przestrzeni i narzędzi (np. AGD) do treningu to też moja mocna strona.
Pasja, jestem pełna wigoru, energii, dynamiki, a to co robię sprawia mi niesamowitą przyjemność. Patrzeć i słuchać jak zaczynasz czuć, bo niekoniecznie od razu zobaczysz swoje postępy, jak puszczają przykurcze, zarówno te w ciele jak i głowie, jak otwierasz się na siebie, a ciało zaczynasz traktować jak partnera w życiu a nie coś, co jest obok…to bajka!
Balans, jako zdeklarowany pracoholik permanentnie poszukuję w swoim życiu równowagi. Zapytasz więc, czego Ty mnie możesz nauczyć, co pokazać? Ano właśnie to, iż podobnie do Ciebie jestem tylko, lub aż człowiekiem. Uważam, że ideały są nudne i denerwujące. Przecież nic tak nie wkurza jak ktoś do kogo ciężko się przyczepić, a małe niedoskonałości wzbudzają sympatię. Poszukiwanie balansu pomiędzy życiem rodzinnym a zawodowym, miłością a współzawodnictwem, treningiem a regeneracją, jedzeniem a odżywianiem…jest dla mnie tym samym co balans pomiędzy napięciem a rozluźnieniem, wdechem a wydechem, wyprostem a zgięciem…
Trening jest jak życie w mikroskali!
CUD – ciało / umysł / dusza.
Wyżej wspominałam o dialogu pomiędzy ciałem a umysłem. Ja jednak czuję, może Ty również, że jest jeszcze coś więcej. Jedni nazwą to ego, sercem, mentalnością…ja nazywam to duszą. Pracując ze mną, poprzez ćwiczenia, pracujesz nad tymi trzema elementami Twojej osoby. Im jedno jest w lepszym stanie, tym w lepszym są pozostałe, i odwrotnie.
Czego chcę, pomóc Ci odnaleźć CUDa w sobie, o ile Ty również tego chcesz 😀
Zapraszam Cię do mojej CUDotwórni!
Przyjdź już dzisiaj!
Pozdrawiam
Karolina Nikiel